Translate

czwartek, listopada 17, 2011

Z życia wzięte

Staram się często dzwonić do moich rodziców. No i dziś w ciągu dnia dzwonię do mojej mamy. Rozmawiam, rozmawiam i nagle do mojej mamy mówię - mamuś nie wiem, gdzie zostawiłam mój telefon. Chyba u Szefa. Moja mama na to - ..... przecież rozmawiasz przez swój telefon. To się nazywa zmęczenie organizmu...



Byle do piątku...

środa, listopada 09, 2011

W drodze

Jadąc dziś do pracy i natknęłam się w środku lokomocji na tatę z synkiem (5-6 lat). Co mnie zaciekawiło? Synek siedzi z jedną nogą podciągniętą pod pupę i ogląda książkę, chyba encyklopedię dla dzieci. Non stop wypytuje swojego tatę, wskazując palcem na elementy obrazków, kręci się niemiłosiernie. Sama mam dziecko i wiem, że dzieciaki non stop kręcą się, nawet we własnym łóżeczku. Nie słyszałam dokładnie słów – miałam słuchawki na uszach. Chłopiec wysoko podniósł głowę, ja stałam obok jego taty, zobaczyłam jego okulary i twarz chłopca z Downem. Gdy przestało grać mi w uszach zauważyłam, że ma wadę wymowy. Do czego zmierzam…. Cieszę się, że rodzice pracują ze swoimi dzieciakami, poświęcają im ogrom cierpliwości i własnej uwagi, nawet wtedy, gdy dzieciaki są chore. Nie pozostawiają ich sobie samych. Tata niesamowity – z ogromną cierpliwością odpowiadał na pytania i sądzę, że był dumny ze swego synka.




Miłego dnia.

niedziela, listopada 06, 2011

Koniec dobrego

Koniec weekendu. Taka szkoda. Wczoraj mieliśmy gości, dziś obijamy się w domku. Jest nam dobrze. Z domku nosów naszych nie wyścibiliśmy. Ech jak fajnie sobie posiedzieć nic nie robiąc. Mieliśmy dziś pojechać po karnisz i firanki do naszego nowego pokoju, jednak lenistwo ogromne nas ogarnęło. Zakupy przesunęliśmy na później. Miałam chwilę, by poszperać w blogowym świecie. Zajrzałam jako "gość" na blogi naszych australijskich koleżanek. Dochodzę do wniosku, że są bardziej otwarci, chętni do dzielenia się swoimi marzeniami, planami, wierzą mocniej w to, że im się uda. Może to zasługa ciepłego klimatu... A u nas ciemno, pochmurno i jutro poniedziałek. Ten tydzień będzie krótszy o jeden dzień. Już nie mogę się doczekać wizyty u moich rodziców z Młodym. Mąż zapracowany. Taki jest plan. Miłego tygodnia.

środa, listopada 02, 2011

Pralka

Obiecałam, więc piszę nt. pralki, która zaniemogła ostatnio. Którejś soboty, jak zwykle, nastawiłam pralkę. Musiałam wyjść z Młodym, więc pralka prała tylko w towarzystwie mojego męża, który też musiał wyjść. Więc wracam - a pralka tak jakby wyprała, ale woda w niej. Więc nastawiłam odwirowywanie, a pralka nie reaguje. Pomyślałam sobie - fajnie - pranie będzie mi się kisić do poniedziałku. Ale co tam - zajrzałam do internetu i znalazłam kontakt do pana magika - dostępny 24h. Więc dzwonię - Pan mówi, że jest poza moim miastem (czyli nie przyjedzie), ale sugeruje, bym zajrzała do filtra. Tylko najpierw trzeba spuścić wodę z pralki. Więc ja ponad godzinę wężykiem spuszczałam wodę. I co znalazłam w filtrze - moją skarpetkę, męża bilony i Młodego kamyk. Także rodzinnie ją "popsuliśmy". Po oczyszczeniu pralka działa bezbłędnie. To już taka druga przygoda z naszym sprzętem. Przedostatni raz to zalanie mieszkania naszego i kontakt mój z prądem. Mimo to dobrze się skończyło.

wtorek, listopada 01, 2011

News????

Z ogromną przyjemnością informuję, że prasowanie zostało ujarzmione. A jakże. Z newsów to do końca tygodnia jestem w domu. Młodego ucho pobolewało. Lekarz zajrzała wczoraj do uszka- diagnoza - jest ok - ale chłop ma w domu posiedzieć. No więc siedzimy. Ja dużą część dnia stałam przy desce, oczywiście. A wczoraj w pracy byłam. I kubeł zimnej wody wylano mi na głowę. Usłyszałam, że mimo, że jestem super pracownikiem, to pensje będą mi obcinać, tzn. premie za opiekę nad Młodocianym. Dodano, że gdyby miano trzech takich pracowników jak ja to taki wariant nie byłby rozpatrywany. Coś z tego rozumiecie??? No więc ja od jutra na opiece nad Młodym (niespecjalnie). Takie ruchy dają do myślenia.